

Jakiś czas temu koleżanka zapytała się mnie, ale co właściwie znaczy kochać siebie. Wszyscy mówią, że powinniśmy kochać siebie, aby być szczęśliwymi i że dla niej to jest takie górnolotne, nienamacalne. I powiedziałam jej wtedy, że dla mnie to nie jest jedna wielka rzecz, jakieś jedno wielkie jednorazowe odczucie czy stan, w który jak wejdziesz, to nic już w nim nie musisz robić.
Dla mnie miłość do siebie składa się z wielu mniejszych elementów, które ujawniają się każdego dnia naszego życia i które wybieram w każdej chwili życia.
Czym są te mniejsze elementy? Kilka przykładów poniżej.
Osoba, która kocha siebie, dba o swoje myśli, aby były dobre, prawidłowe, aby ją wspierały.
Osoba, która kocha siebie, nie dowala sobie, gdy coś jej pójdzie nie tak, gdy popełni błąd.
Osoba, która kocha siebie, regularnie praktykuje wybaczanie i sobie i innym.
Osoba, która kocha siebie, dba o swoje ciało. Odpuszcza sobie np. dalszą pracę, gdy czuje, że ciało nie daje już rady i potrzebuje przerwy czy dłuższego odpoczynku.
Osoba, która kocha siebie, dba o swoje ciało od środka, odpowiednio je odżywiając.
Osoba, która kocha siebie, dba o to, aby się wysypiać, aby ciało się zregenerowało.
Osoba, która kocha siebie, wie, co jest dla niej ważne i idzie po to.
Osoba, która kocha siebie, wspiera się, dopinguje się, poklepuje się po ramieniu, jest swoją cheerleaderką.
Osoba, która kocha siebie, wie, co lubi i daje to sobie.
Osoba, która kocha siebie, nie użala się nad sobą i stoi w miejscu, marudząc, tylko obmyśla plan i idzie po to, co sobie zamarzyła.
Osoba, która kocha siebie, ma czas tylko dla siebie.
Osoba, która kocha siebie, zna swoje granice i chroni je.
Osoba, która kocha siebie, pozwala sobie na leniuchowanie, gdy czuje, że ciało i umysł muszą odpocząć i zająć się niczym.
Osoba, która kocha siebie, nie boi się marzyć i sięgać po swoje marzenia.
Osoba, która kocha siebie, zna siebie, zna swoje możliwości i limity, mocne i słabe strony i nie ma do siebie żalu, że jest taka, a nie inna.
Osoba, która kocha siebie, akceptuje siebie, a jeśli jej się coś w sobie nie podoba, to nie dowala sobie, tylko planuje, jak może to albo zaakceptować albo zmienić i idzie po to.
Osoba, która kocha siebie, ufa sobie i swoim wyborom. A nie karci się za to, że wybór okazał się nie do końca trafiony. Uznaje wtedy, że z taką świadomością, jaką miała w momencie podejmowania decyzji, tamten wybór, którego dokonała, był dla niej wtedy najlepszy.
Osoba, która kocha siebie, traktuje siebie jak swoją najlepszą przyjaciółkę albo jak swoje dziecko.
Osoba, która kocha siebie, otacza się ludźmi, którzy ją wspierają, a wywala ze swojego życia toksyków.
Osoba, która kocha siebie, dba o swoją przestrzeń, aby jej służyła, aby czuła się w niej komfortowo.
Osoba, która kocha siebie, wie, co sprawia jej przyjemność i daje to sobie.
Osoba, która kocha siebie, nie krytykuje siebie, tylko wyciąga lekcje ze zdarzeń, które poszły nie po jej myśli, aby następnym razem wykorzystać mądrości płynące dla niej z tych lekcji.
Osoba, która kocha siebie, sprawdza regularnie, co dzieje się w jej wnętrzu, jak miewa się jej wewnętrzne dziecko, czego potrzebuje i daje to jemu i sobie.
Osoba, która kocha siebie, przeżywa wszystkie emocje, które do niej przychodzą. Pozwala sobie i na radość i na smutek.
Osoba, która kocha siebie…
Długo mogłabym tak wymieniać.
To jest dla mnie miłość do siebie.
Im lepiej znam siebie, tym jestem bliżej prawdy o sobie, tym moje życie będzie prawdziwsze, bo moje. Im bardziej sobie na to pozwolę, tym bardziej będę szczęśliwa.
To kochanie siebie przejawia się każdego dnia w różnych sytuacjach.
Tak to rozumiem.
Więc jeśli liczysz, że nagle któregoś dnia obudzisz się i w końcu to poczujesz, ot tak nie za bardzo robiąc nic ze sobą, to marne szanse.
Jeśli liczysz na to, że wystarczy zrobić jedną jakąś magiczną rzecz, aby przejść w końcu z wibracji smutku na tę wyższą upragnioną wibrację miłości, to niestety, ale to tak nie działa.
Dla mnie nauka kochania siebie to droga złożona z małych kroków, które wykonuję każdego dnia, w każdej minucie mojego życia. I to ode mnie zależy, czy wybiorę krok dla mnie dobry, kochający mnie, wspierający mnie, czy wręcz przeciwnie zrobię coś wbrew sobie i sama kopnę się w tyłek.
Wiem, to nie zawsze jest proste w dzisiejszym świecie. Ale jak przyjrzysz się tej powyższej liście rzeczy do wykonania, to nie są to jakieś wielkie, niemożliwe, milowe kroki wymagające za każdym razem mega odwagi, wypchanego portfela i bóg wie czego. To są raczej proste kroki.
Dlaczego więc tego nie robimy? Bo pędzimy, bo nie ufamy sobie, bo nie słuchamy siebie, bo działamy, jak nas nauczono, jak system, w którym tkwimy nakazuje. I dlatego mamy tylu smutasów na tej planecie.
Ale na szczęście coraz więcej osób idzie po swoje, bo odkrywa, że coś jest nie tak, skoro robią to, co kazano im przez lata robić, czego ich latami uczono, a mimo to nagrody w postaci szczęścia, miłości i spełnienia w dorosłości nie ma.
Wypracowanie miłości do siebie wymaga pracy nad sobą. Bycia świadomym. Zatrzymania się od czasu do czasu, by lepiej siebie poznać. Zaufania do siebie, że to, co czuję, to sygnał, wskazówka, co powinnam robić.
Mi w tym pomogły terapia i medytowanie.
Spróbuj zrobić każdego dnia świadomie coś, gdzie pokażesz sobie i poczujesz, że kochasz siebie. Chociaż raz dziennie.
Sprawdź też media społecznościowe bloga Klucz do podświadomości:
• Facebook
• Instagram
• You Tube
• LinkedIn
foto:v.ivash na Freepik