Blog KOMUNIKACJA WEWNĘTRZNA OD KUCHNI

Jak zerwać z nałogiem bycia sobą? Instrukcja od Joe Dispenzy

„Jak zerwać za nałogiem bycia sobą” dr. Joe Dispenzy to moja ulubiona książka. Mam 3 ulubione książki, ale ta jest najulubieńsza.

Te 3 książki to:
1.    „Jak zerwać z nałogiem bycia sobą" dr Joe Dispenza,

2.    „To, co wiem na pewno” Oprah Winfrey o tym, na co warto zwracać uwagę i co robić w tej ziemskiej podróży, aby być szczęśliwym,

3.    „The year of YES” Shonda Rhimes, to potężna amerykańska producentka filmowa, twórczyni takich seriali jak „Skandal”, „Bridgertonowie” czy „Chirurdzy”, ale też introwertyczka, która postanowiła w jednym z lat swojego życia mówić TAK wszystkiemu temu, czemu wcześniej odmówiłaby jej introwertyczna natura. Chciała sprawdzić, co się wtedy wydarzy.

Wróćmy do tej najulubieńszej książki autorstwa Pana Dispenzy. Gdybym miała na jednym wydechu podsumować, o czym jest książka „Jak zerwać z nałogiem bycia sobą”, to powiedziałabym, że należy wymyślić sobie siebie na nowo, ze szczegółami stworzyć mentalny obraz naszego nowego JA, co tam chcemy i jak chcemy. Następnie musimy zobaczyć i poczuć nowego siebie w medytacji, podczas wizualizacji, by finalnie zachowywać się, myśleć i czuć tak przez cały dzień. Tak długo, aż realnie staniemy się tą nową wersją, a fizyczne otoczenie dostosuje się do naszego nowego JA i staniemy się tym nowym JA na autopilocie. Będzie ono naszą nową naturą. Co to znaczy BYĆ po nowemu? Być, czyli myśleć, czuć i działać jak nowa wersja JA.

Koniec instrukcji, jak zerwać z nałogiem bycia sobą.

Wyzwanie polega na tym, aby to zrobić, aby wytrwać w utrzymywaniu tego mentalnego obrazu. I tu zaczynają się schody.  

Dlaczego zerwanie ze starą wersją siebie nie jest proste?

Ja stosuję tę instrukcję do wyzdrowienia. I efekty są coraz lepsze. Ale mimo że moje WHY (czyli dlaczego), czyli głęboki, mocny i ważny powód, dla którego coś robimy, jest bardzo silne, to i tak wciąż się potykam. Dlaczego kurka to jest takie wymagające? Przecież chcę zmiany!

Ano dlatego, że jesteśmy chemicznie, biologicznie i mentalnie uzależnieni od naszego starego JA. Czyli JA to nasz sposób bycia, czyli nasze automatyczne czucie, myślenie i działanie. I odgrywamy to latami, obecnie już na autopilocie.

To tak, jak z każdym innym uzależnieniem. Czy osoba, która od 20 lat pali papierosy i chce rzucić ten nałóg, wie co ma robić? Wie, jaka jest strategia? Oczywiście. A jak jeszcze nie wie, to sobie wygoogla. A dlaczego jej nie wychodzi, choć chce zmiany? Bo ciało wie lepiej, przejęło kontrolę nad umysłem i teraz ono rządzi. Ciało jest uzależnione od nikotyny. Taka osoba myślała, czuła i działała nikotynowo latami.  

I w miejsce tego uzależnienia można wstawić cokolwiek. Nawet bycie smutnym. Tak, tak. Jak pisze dr Joe Dispenza, to też jest uzależnienie, ale od konkretnej emocji, od bycia w takim stanie smutku. Znamy go tak dobrze, praktykowaliśmy latami, więc jest ono już nami na autopilocie.

Wstajemy rano, nie chcemy tego czuć, a tu bum, od razu je czujemy, choć jeszcze nic się nie wydarzyło, jeszcze nie zdążyliśmy podnieść się z łóżka. Natychmiast przypomniało nam nasze ciało, co powinniśmy czuć. I nie powinniśmy mieć do niego pretensji. Mówiliśmy mu latami, że smutek to my, to proszę bardzo mamy, co chcieliśmy. Brutalne, ale sami to sobie zrobiliśmy. Środowisko, w którym żyliśmy i to jak na nie reagowaliśmy nam bardzo w tym pomogło.  

Uzależnienie od starego JA

I tak samo jest w byciu uzależnionym od naszego starego JA. Jeśli byliśmy nim latami, ba, przez dziesiątki lat, to stworzyliśmy silne połączenia komórkowe w naszym mózgu. To bycie jest już zapisane na poziomie biologii i chemii naszych komórek. I one teraz wiedzą, jak każdego dnia mamy działać. Wszystko jest dla nich przewidywalne. Od 20 czy 30 lat tak robimy, więc jedziemy przez życie na autopilocie. Nawet nie musimy mówić naszemu ciału, co ma robić. Ono wie lepiej. Umysł, czyli – jak pisze dr Joe – mózg w działaniu, jest w każdej komórce naszego ciała. Czyli nasze ciało przejęło nad nami kontrolę.  

A my teraz mówimy: stop, chcę inaczej! I klops.

Przyjrzyjmy się naszemu mózgowi. Mamy tam połączenia neuronów. Wyobraź sobie połączone ze sobą komórki, jakby trzymały się za ręce. Latami myśleliśmy tak samo, czuliśmy się tak samo i działaliśmy tak samo, czyli wzmacnialiśmy te połączenia. Dzięki temu komórki trzymają się za ręce bardzo mocno, a my działamy na autopilocie. Te połączenia między komórkami są wzmacniane za każdym razem, gdy pomyślimy według utartego już od lat schematu.

Np. odpalamy program praca i nasz system dowodzenia natychmiast wie, gdzie to jest, co tam jest, jak się tam zachowywać, co tam robić, jak się tam czuć itd. Jeśli mamy pracę, którą lubimy, to spoko. Ale jeśli jej nie cierpimy, to za każdym razem odtwarzamy ten stan w każdej komórce.  

I my nagle chcemy to zmienić, chcemy, aby było inaczej. Aby to zrobić, musimy zerwać te połączenia między komórkami (stare JA) i stworzyć nowe (nowe JA). Czyli musi zajść zmiana na poziomie komórek. Dlatego to nie jest takie szybkie, jakbyśmy chcieli. Mierzymy się z biologią.

Jedno mocne postanowienie i 3 działania w ciągu dnia w kierunku nowego JA to za mało, by zerwać te połączenia i zbudować nowe, te, które chcemy teraz mieć. To wymaga czasu i powtarzania nowego myślenia, czucia i działania, aby zerwać stare połączenia i zbudować nowe. Ale na szczęście jest to możliwe, a podpowiedzi Joe Dispenzy pomogą nam osiągnąć to szybciej, bo wykorzystamy do tego fizykę kwantową.

Co zrobić, aby zerwać ze starą wersją JA?

Co więc należy zrobić według dr. Joe Dispenzy?  

1.    OKREŚL SWOJEGO AUTOPILOTA. Po pierwsze poznaj siebie. Musimy być świadomi tego, jak wygląda nasz autopilot, czyli jak jest teraz, jak myślimy, czujemy i działamy. I tu zaraz powiesz, ale ja wiem, jak jest, idę do punktu drugiego. Nie! Autopilot ma to do siebie, że wielu kroków nie jesteśmy już świadomi, odpuściliśmy sobie myślenie ich, bo są automatyczne i po co zawracać sobie nimi głowę każdego dnia. Dlatego to się nazywa bycie na autopilocie. I tak działamy przez większość dnia.

Nie wierzysz? To zrób proste ćwiczenie, które ja kiedyś wykonałam. Polecono mi co godzinę zapisywać moje myśli, aby wyłapać te niesłużące mi. I gdy wybijała pełna godzina i siadałam z kartą papieru, by je zapisać i były takie momenty, że nie wiedziałam, co zapisać. Jak to możliwe, pytałam siebie. Ano działałam na autopilocie. Ja nawet nie wiedziałam, co myślałam, takiego mam dobrego autopilota. Samo się myślało mi tam w środku, a ja nie wiedziałam, co myślę, nie pamiętałam tego.

Dlatego tak ważne jest uświadomienie sobie, jak jest. A jest tak... Ta sama poranna rutyna, kawa z tego samego kubka, mycie zębów w ten sam sposób, ta sama droga do pracy, a w niej Ci sami ludzie, wywołujący w nas te same myśli i emocje i tak dalej i tak dalej. Musimy sobie uświadomić, jak jest dzisiaj.

I jeśli w moim przypadku korzystam z tej instrukcji, aby wyzdrowieć, to muszę tu określić, co doprowadziło do mojej choroby. Jakie myśli, uczucia i działania sprawiły, że moje ciało powiedziało: stop, zbliżamy się do góry lodowej, zrób coś, bo jak nie, to się rozbijemy.

Co u mnie do tego doprowadziło? Traumatyczne dzieciństwo, gdzie non stop żyłam w strachu. A potem odtwarzałam te emocje w nastoletnim i dorosłym życiu, na autopilocie, którego nauczyłam się w domu rodzinnym. Te emocje stały się mną. Aż w końcu ciało nie wytrzymało.

Wróćmy do instrukcji.

2.    WYMYŚL SWOJE NOWE JA. Następnie musimy zaplanować, jak chcemy, aby było. Jeśli chcę wyzdrowieć, to muszę określić, co muszę zmienić. W moim przypadku zdrowienia były to zdrowa dieta, więcej spokojnego snu, regularna aktywność fizyczna – u mnie to są spacery kilka razy w tygodniu, zmiana pracy – zaczęłam celowo wprowadzać zmiany w moim biznesie, aby jeszcze bardziej było po mojemu, aby eliminować stres. To w przypadku celu zdrowotnego wydaje mi się oczywiste.

Ale w tym punkcie musimy też zastanowić się, co zmienić w głowie? Jakich myśli nie chcemy już myśleć? Czego nie chcemy już czuć? Co i kto wywołuje w nas te myśli? Jak to zmienię? Jakimi nowymi uczuciami chcę wypełnić siebie każdego dnia? Jakie myśli chcę myśleć? Jakie działania chcę wykonywać?

Ja szukałam tych trudnych emocji, które utknęły we mnie, na terapii, a potem podczas medytowania. A podczas coachingu planowałam nową wersję mnie, którą ćwiczyłam w medytacji i każdego dnia.

I tu jest spora praca do wykonania także dla Ciebie. Warto szeroko, dokładnie to opisać. To planowanie naszej nowej wersji JA. Coachowie nazywają to czasami nowy self concept czy self image. Polecam spisać to, aby łatwiej potem do tego wracać, czyli czytać ten opis jak najczęściej i widzieć siebie takiego, jak w tym opisie.

I tu możesz już dojść do wniosku, że Twoim uzależnieniem jest np. strach albo smutek, które czujesz każdego dnia, nawet jeśli nic złego się w Twoim życiu nie dzieje. Jak mówi dr Joe Dispenza, nasi przodkowie czuli strach tylko wtedy, gdy np. atakował ich lew. A my dziś czujemy się tak, jakby ten lew cały czas czaił się za rogiem. Wciąż żyjemy w napięciu.

To trochę tak, jakbyśmy mieli taki default, wgrany domyślny program w ustawieniach fabrycznych nas i w sumie to nawet nie wiemy, jak to jest tego nie czuć, bo np. smutek towarzyszy nam prawie całe życie.

To ważne odkrycie. Zaplanuj teraz, jakie inne uczucie chcesz zamiast tego czuć i co musisz myśleć i robić, aby to nowe uczucie stało się Twoim nowym bytem. Teraz musisz ponownie stać się uzależnionym, ale tym razem od tego nowego uczucia. Jak?
 
3.    ZAPROGRAMUJ UMYSŁ I CIAŁO NA NOWE. Gdy mamy już opisany obraz naszego nowego JA, przechodzimy do wgrywania go. Czyli do budowania tych nowych połączeń komórkowych. Jeśli nie będziemy już wzmacniać tych starych połączeń, to one się rozpadną. Jeśli będziemy myśleć nowe rzeczy i wzmacniać to nowymi uczuciami, to powstaną nowe połączenia neuronowe. Tę nową wersję nas musimy zobaczyć w naszym umyśle i poczuć w ciele, aby proces wgrywania przyspieszyć.

Aby to wgrywać, dr Joe Dispenza poleca medytowanie rano, aby ten obraz siebie w medytacji zobaczyć i poczuć. Jak to robić? W książce jest cały rozdział, instrukcja, jak przygotować się do takiej medytacji. Ba, cała książka jest o tym. Krok po kroku, co zrobić i dlaczego tak, bo gdy rozumiemy, dlaczego, łatwiej jest nam przejść do działania.

Ja dodam od siebie jeszcze wizualizację tak często, jak to możliwe. W sumie porównując instrukcję medytacji od dr. Joe i wizualizację wielkich różnic tu nie widzę. Ale jeśli odpycha Cię na tym etapie z jakiegoś względu medytowanie, to zacznij od wizualizowania. Może będzie Ci łatwiej.  

Jak robimy to medytowanie i wizualizowanie? Odprężamy się, wprowadzamy w dobry i miły stan i widzimy tę naszą nową wersję. Skupiamy się na niej, zlewamy się z nią, stajemy się nią. Zapominamy o zewnętrznym świecie, musimy się rozgościć w nowym świecie nowego JA. Widzimy, co robi nowe JA, co mówi, gdzie jest, co czuje, kto jest obok itd. I czujemy to. Nie tylko widzimy, ale też czujemy.

Jak tłumaczy dr Joe, dzięki temu dochodzi do kwantowego splątania energii z naszym nowym JA i szybciej przyciągniemy je do siebie, czyli do naszej rzeczywistości.
Powtarzamy to tak często, jak to możliwe.

Jak ja to robiłam w moim procesie zdrowienia? Medytowałam jak szalona, codziennie wizualizowałam. Moja choroba objawiała się na skórze, była więc bardzo widoczna, dlatego mocno zaangażowałam się w proces zdrowienia. To był mój priorytet. Wszystko podporządkowałam temu. Tak, pracę też. I trochę z tym medytowaniem chyba przesadziłam, bo zaczęły się dziać kosmiczne rzeczy i o tym jest pamiętnikowa część bloga.  
 
4.    NOWY AUTOPILOT KAŻDEGO DNIA. Ale samo medytowanie czy wizualizowanie to za mało. Powinniśmy zachowywać się jak nowe JA przez cały dzień, a nie tylko podczas medytacji.

Myśleć jak nowe JA. Czuć się jak nowe JA. Działać jak nowe JA.

Wtedy wzywamy to nowe JA do siebie, przyciągamy je do siebie, stajemy się nim. I zgodnie z fizyką kwantową wszechświat – czy jeśli wolisz energia – musi odpowiedzieć na to wołanie. Powinny zacząć dziać się w naszym życiu małe, inne niż do tej pory rzeczy. Dziwne zbiegi okoliczności, nowi ludzie pojawią się, nowe nieplanowane wydarzenia, dziwne, ciekawe propozycje. Małe na początku. To będą znaki. Tzn., że doszło do kwantowego splątania energii i jesteśmy coraz bliżej tej naszej nowej wersji JA.

5.    MIEJ WOLĘ, BY WYTRWAĆ. Jak długo powinniśmy to robić? Odpowiedź jest prosta. Tak długo aż będziemy nowym JA na autopilocie. Gdy już nie będziemy musieli kontrolować swoich myśli i uczuć, aby były takie, jak chcemy. One będą się myśleć i czuć automatycznie, czyli będziemy nowym bytem. One staną się naszym nowym bytem.

I tu jest całe wyzwanie. Aby wytrwać w tym. Co potrzebujesz, by to zrobić? Woli! Tak, tylko i wyłącznie woli. Ja też miałam schody, góry i dołki, dni wkurzenia i zwątpienia, ale gdy sobie uświadomiłam, że aby wytrwać w tym procesie zdrowienia potrzeba tylko mojej woli, aby to zrobić, przestałam marudzić.

Nie licz więc na to, że po 3 dniach zaczną dziać się cuda. Jeśli byliśmy w starym JA na autopilocie 20 lat albo chociaż 5 lat, to nie liczmy na zmiany w tydzień. To tak, jak ostatnio usłyszałam na Instagramie jedną z lektorek angielskiego, która powiedziała, aby nie przychodzić do niej na lekcje, jeśli ktoś liczy na to, że w tydzień zacznie mówić jak native z Oklahomy. Przecież wiemy, że to tak nie działa.

Sześciopaka na siłowni nie buduje się w tydzień, choć bardzo byśmy chcieli. Ba, miesiąc to za mało. I mimo że to wiemy, liczymy na cuda. A jak cudów po tygodniu nie ma, to odpuszczamy.

Przesadziłam z tym tygodniem. Często jak po 1 razie nie ma efektów, to odpuszczamy. Stań z boku i spójrz na to. Poważnie? To według Ciebie ma sens? Po jednym razie odpuszczasz, bo nie ma efektów? To magiczne, dziecięce myślenie.  

Proces budowania nowego JA wymaga czasu. Plus jest taki, że nagroda jest ogromna. Nowa wersja JA. I to jeszcze na lekkim autopilocie. Sama leci, sama myśli i czuje.
I gdy raz przejdziesz z sukcesem przez ten proces, np. w procesie zdrowienia, wiesz już jak powtarzać ten proces dla innych aspektów Twojego życia, aby i je pięknie zmienić.

TO TYLKO TWOJA DECYZJA

Tylko Ty możesz sobie odpowiedzieć na pytania, czy warto zmienić kurs obecnego Twojego lotu i wgrać w Twój program samolotowy do zarządzania ciałem i życiem nowe współrzędne lotu.

Bardzo pomocna w tym locie jest książka „Jak zerwać z nałogiem bycia sobą” Joe Dispenzy. To taka mapa nawigacyjna dla tego lotu w kierunku nowego JA. Będę do niej wracała na blogu, bo jest genialna i bardzo mi pomogła w zrozumieniu mojego procesu zmiany. Bardzo szczegółowo tłumaczy, jak przez ten proces przejść.

 

 

 

 

 

 

obraz autorstwa freepik