Blog KLUCZ DO PODŚWIADOMOŚCI

Czym jest medytowanie? To obserwowanie i pielęgnowanie prowadzące do uzdrowienia umysłu i ciała

Czym jest medytowanie? To obserwowanie i pielęgnowanie myśli i emocji prowadzące do uzdrowienia umysłu i ciała, dzięki zmianom, które wprowadzamy w mózgu i ciele. A ja myślałam, że medytowanie to relaks.

Gdy lata temu zaczynałam medytować, nie mając o tym zielonego pojęcia, myślałam, że w tym całym medytowaniu chodzi o relaksowanie się, ukojenie nerwów, odprężenie się. Idealny dodatek do mojego zdrowienia z poważnej choroby. Dlatego zaczęłam medytować. No poniekąd też o ten relaks chodzi. Ale stoi za tym dużo, dużo więcej.

Dziś zajrzymy do mojej ulubionej książki o zmienianiu się. To „Jak zerwać z nałogiem bycia sobą” Joe Dispenzy. Jest tam ciekawa definicja medytowania w kontekście zmiany naszego umysłu na lepszy, bardziej służący nam model. Intensywnie nad tym pracuję, aby uzdrowić ciało i umysł. Stąd też do tej książki wracam regularnie. No to lecimy.

W języku tybetańskim medytowanie oznacza zapoznawać się, a w sanskrycie pielęgnować. Przyjrzyjmy się temu bliżej, aby lepiej zrozumieć te słowa.

MEDYTOWANIE TO ZAPOZNAWANIE SIĘ

Zacznijmy od zapoznawania się. Aby się z czymś zapoznać, musimy się temu przyjrzeć, poobserwować to, pobyć z tym. Czyli gdy medytujemy, zaczynamy obserwować, przyglądać się sobie, naszym myślom przelatującym w głowie, naszym emocjom, które pojawiają się w ciele. To one tworzą nasz stan bytu.  

Zamykamy oczy, odcinamy się od zmysłów, od świata zewnętrznego i udajemy się w podróż do wnętrza siebie, aby się sobie przyjrzeć. Co też tam mamy, co się pojawia, gdy się wyciszamy, gdy odcinamy się od tego, co widzimy i słyszymy i czujemy na zewnątrz. Po to zamykamy oczy w medytacji – aby odłączyć się od naszych zmysłów.

I wtedy mamy szansę usłyszeć, zobaczyć w środku nas i poczuć, co tam nam faktycznie krąży. Co z głębin nas chce wyjść, aby to usłyszeć i zobaczyć. W codziennym zabieganiu często tego nie słyszmy albo wręcz celowo wciąż jesteśmy zajęci, aby tego nie usłyszeć, nie poczuć i się z tym nie zmierzyć. No ale jeśli chcemy zmian i lepszego modelu umysłu, to od tego wsłuchania się w siebie trzeba zacząć. I medytowanie może nam tu bardzo pomóc.  

Warto sobie potem to szczegółowo spisać. Ale bez presji w czasie medytacji, że o matko, to ja teraz medytuję i muszę to wszystko spamiętać, aby potem spisać, aby dobrze wykonać ćwiczenie. Nie, nie tak. Zróbmy to na luzie. Ale jeśli celem medytacji jest zmiana siebie, to warto na spokojnie to wykonać po zakończeniu medytowania, aby wiedzieć, czym zająć się w kolejnych dniach i nad czym dalej rozmyślać. Czyli najpierw pomedytuj, poobserwuj, a zaraz jak skończysz zapisz swoje odkrycia.  

ZDROWIENIOWA PODPOWIEDŹ ODE MNIE

I tu od razu zdrowieniowa podpowiedź ode mnie. Im szybciej pozwolisz sobie usłyszeć i poczuć te najgłębsze, najgorsze, najczarniejsze rzeczy zalegające w Tobie, w Twoim umyśle, im szybciej wyciągniesz je na powierzchnię i się nimi zajmiesz, tym szybciej wyzdrowiejesz. Wiem, że to nie jest łatwe, że wymaga odwagi, by tam zajrzeć. Oj wiem. Przechodziłam przez to i w medytacji i w terapii. W medytacji było mi łatwiej, bo nikt na mnie nie patrzył.   

Ale wiem też, jakie zmiany przynosi uwolnienie i uzdrowienie tego. Obecnie jestem na etapie: pokażcie mi jak najszybciej, co mi tam jeszcze zalega w podświadomości, jakie niesłużące mi przekonania i zablokowane emocje noszę w sobie. Chcę jak najszybciej się tym zająć i uwolnić to, aby poczuć się w pełni wolną. Nie wiem, czy przypadkiem nie popadłam ze skrajności unikania przez lata i nieczucia w skrajność dawać mi tu wszystko na stół. Może. Ale też wiem, bo tak mnie uczono, że ta wielka inteligencja nie pokaże mi i nie da do przerobienia niczego, z czym w danym momencie życia bym sobie nie poradziła.

I choć bardzo chcę uwolnienia i wyzdrowienia, nadal czasami się zdarza, że stawiam opór, bojąc się tego chwilowego bólu, który idzie wraz z dokopaniem się do tych głębin. Powiem Ci jednak jedno: po tylu wielkich uwolnieniach, które miałam przy wsparciu tej energii, było warto. Ta lekkość życia bez ciężaru noszonych emocji i głupich przekonań jest nie do wycenienia. Więc zaufaj i praktykuj.

Dobra, wracamy do Joe.  

Joe Dispenza przywołuje jako przykład sportowców, którzy, gdy chcą zmienić swoją technikę, oglądają najpierw swoje nagrania obecnej techniki. Robią tak np. golfiści, tenisiści czy tancerze. Gdy jesteśmy świadomi, jak jest dziś, wiemy, co należy zmienić, by następnym razem zrobić to inaczej, lepiej.

I problem często polega na tym, że my tak pędzimy przez życie, na autopilocie, że często nie wiemy, co myślimy i co czujemy. Albo wydaje nam się, że wiemy. I tu z pomocą przychodzi medytacja. Mamy szansę usiąść na tyłku, zatrzymać się i temu się dokładniej przyjrzeć.

CO MYŚLISZ I CZUJESZ W CIĄGU DNIA = TY

Dostałam kiedyś ćwiczenie coachingowe do wykonania. Przez cały dzień miałam zatrzymywać się co godzinę i spisywać swoje myśli i tak przez kilka dni, aby potem je przeanalizować i zobaczyć, na czym się skupiam każdego dnia. I gdy wybijała pełna godzina i siadałam z kartką i długopisem, aby zapisać, co tam miałam w głowie przez ostatnie 60 minut, czasami nie byłam w stanie nic zapisać.

Jak to możliwe – myślałam sobie. Nic nie myślałam? To niemożliwe. Oczywiście, że myślałam i to dużo, ale tak szybko i na takim autopilocie, że nawet nie pamiętałam, co to było. Kiepski to był wniosek, ale lekcje z tego wyciągnęłam.

No więc, jeśli chcemy zmienić się, nasze obecne JA na nowe JA, ten lepszy model, to musimy wiedzieć, na czym stoimy. Jakie efekty mamy, to wiemy, bo widzimy je w naszej rzeczywistości. Ale jakie myśli i uczucia do tego doprowadziły? I tu jest sporo do zaobserwowania. Stąd te obserwacje, przyglądanie się, aby sobie to uświadomić. Bo gdy to wiemy, gdy mamy to dobrze zdiagnozowane, to pierwszy krok do zmiany mamy odhaczony.

Ważne jest, aby obserwować siebie bardzo dokładnie, być ze sobą szczerym, przyznać się do wszystkich myśli. To jak wizyta u lekarza i skan całego ciała urządzeniem, które widzi wszystko. Im więcej nieprawidłowości wyłapiemy, tym bardziej świadomi będziemy, co należy zmienić.

ZAPLANUJ NOWĄ WERSJĘ SIEBIE

Gdy już to mamy, planujemy, jakie ma być nasze nowe JA. Warto to sobie dokładnie rozpisać. Jakie nowe myśli chcemy myśleć, które zbudują ten nowy umysł nowego JA i co chcemy czuć. Po rozpisaniu tego, łatwiej jest to wdrożyć. Czyli mamy np. tabeleczkę z jedną rubryką – dziś myślę i czuję to i tamto i to prowadzi do tego, czego nie chcę, bo mi to nie służy, ale chcę to zmienić, więc chcę od dzisiaj myśleć i czuć coś innego. I to coś innego definiujemy sobie.

I oprócz wprowadzania zmian w codziennych sytuacjach w życiu, warto też wprowadzać te zmiany podczas medytacji, bo to forma wizualizacji. Czyli wyobrażamy sobie to nowe JA i skupiamy się na nim, czujemy się jak ono, przyciągamy je sercem do siebie. A potem po medytacji, w ciągu dnia także powinniśmy myśleć i czuć się jak nowa wersja, jakby nasza nowa wersja już istniała tutaj teraz. Ale o tym napiszę szerzej innym razem, bo to rozległy temat. Joe Dispenza napisał o tym całą książkę. 

MEDYTOWANIE TO PIELĘGNOWANIE

Przejdźmy do pielęgnowania. Joe Dispenza odwołuje się tu do uprawiania ogrodu. Chodzi o to, aby przyjrzeć się sobie, temu, co zasadziliśmy, co w naszym umyśle już rośnie i jak się miewa. Czy plony, które zbieramy, czyli nasze efekty w świecie zewnętrznym są zadowalające? Jeśli tak, super, zasadziliśmy dobre myśli i wzmacnialiśmy je dobrymi emocjami. Brawo my!

Ale jeśli rezultaty są do zmiany, to trzeba pielęgnować ogród. I tu znowu z pomocą przychodzi medytacja. Jeśli chcemy zmienić efekty – owoce, powinniśmy pracować nad korzeniami drzewa, które dało nam te owoce jako plony, czyli nad podświadomością. Owoców nie zmienimy, bo one już wyrosły, skupmy się na korzeniach, czyli innych myślach i uczuciach.

USUŃ CHWASTY I KAMIENIE Z UMYSŁU

Chwasty to te nasze myśli, działania, postawy, przekonania, poglądy i emocje, które nam nie służą, które zdiagnozowaliśmy, czyli zaobserwowaliśmy wcześniej. Teraz trzeba je usunąć. Przeszkadzają nam w cieszeniu się z plonów i w ich dalszym wzroście, bo zabierają im miejsce. Won z nimi!

Możemy też w ogrodzie mieć kamienie, one także utrudniają rozwój i wzrost dla roślin, które pielęgnujemy. Te kamienie to nasze różne myślowe blokady i ograniczenia, w które uwierzyliśmy, które nam wmówiono. Ja bym prościej niż Joe to podzieliła: chwasty to myśli, a kamienie w ogrodzie to emocje. Trzeba się temu przyjrzeć w medytacji, spędzić trochę czasu w tym naszym wewnętrznym ogrodzie, zobaczyć, co tam mamy i zacząć go pielęgnować. Często zaczynając od solidnych porządków.

Bez porządków, jeśli zasadzimy kolejne nowe roślinki – czyli nowe myśli, przekonania, które chcemy mieć i wzmacniać, niestety mogą nie urosnąć, bo będzie im ciężko się rozwijać.

Cały ten proces wymaga naszej uwagi, świadomości, obserwowania, zaplanowania nowej wersji siebie i wdrożenia jej, czyli pielęgnowania. Pielęgnowanie to też kontrola myśli, aby były właściwe, abyśmy myśleli te myśli, które nam służą. Pielęgnujemy wtedy naszą nową osobowość, ten nowy model JA.

„Tworzenie nowego umysłu jest jak pielęgnowanie nowego ogrodu. Doglądaj swoich upraw” – pisze Joe Dispenza.

Podsumowując:
1.    Zaobserwuj w ciągu dnia i podczas medytacji swoje obecne myśli i uczucia. Spisz je. To one dają Twoje obecne efekty, rezultaty w życiu.

2.    Zaplanuj nową wersję siebie, nowe JA. Co ma myśleć, czuć i robić. To zaprowadzi Cię do efektów, których chcesz.

3.    W ciągu dnia skup się na myśleniu i czuciu tego nowego, na byciu nową wersją siebie, jakby to już się wydarzyło. Praktykuj to też w medytacji. Często. Tak długo, aż stanie się to dla Ciebie naturalne i zobaczysz piękne zmiany w życiu.    

Sprawdź też media społecznościowe bloga Klucz do podświadomości:
•    Facebook
•    Instagram
•    You Tube  
•    LinkedIn 

 

 



zdjęcie: freepik