Blog KOMUNIKACJA WEWNĘTRZNA OD KUCHNI

5 lat blogowania o komunikacji wewnętrznej – czy było warto?

18 stycznia 2015 r. opublikowałam tu pierwszy wpis. Czytelników miałam wtedy aż ZERO. Pamiętam też moment, kiedy zakładałam Facebooka dla bloga – oczywiście z liczbą ZERO followersów. Uwielbiam pisać. Zawsze to lubiłam, stąd pierwszy zawód – dziennikarstwo. Mimo że po latach przeszłam z radia i tv do public relations, a potem do komunikacji wewnętrznej – jak widać – pisanie mnie nie opuszcza. W ciągu 5 lat na blogu pojawiło się ponad 250 wpisów (czyli 1 co tydzień przez 5 lat!), a ja wciąż mam ochotę go prowadzić i rozwijać.

Skąd nazwa bloga?
Komunikacja wewnętrzna od kuchni – nie pytajcie mnie, skąd to się wzięło. Nie pamiętam, jak na to wpadłam. Dziś stwierdzam jednak, że nazwa ta potwierdza (podobnie jak nazwa mojej firmy) moją słabą kreatywność, która jest na poziomie polskich reklam radiowych. Chciałam pisać o kulisach działania komunikacji, stąd pewnie od kuchni. Pamiętam, że z grafikiem mieliśmy wtedy przez chwilę pomysł, aby w grafikach bloga pojawiły się kuchenne przybory! Bożesz, jak my na to wpadliśmy!? I jak dobrze, że tego nie zrobiliśmy! No cóż, początki były mało profesjonalne. Ups!

Czy warto pisać bloga?
Ja piszę, a Wy czasami pytacie, czy warto, czy powinniście zacząć. To pytanie jest zaraz obok tego drugiego – czy na blogu można zarobić (odpowiem niżej). Zacznijmy od pierwszego pytania, czy warto. To zależy, jaki cel sobie postawicie. Czy to Wasze hobby – pisanie i zainteresowanie tematyką, o której piszecie i chcecie robić to tylko dla przyjemności czy może celem jest tworzenie zaplecza dla przyszłego lub obecnego biznesu. A może macie powód taki, jak ja miałam 5 lat temu. Nie miałam środków finansowych na promocję strony mojej firmy, więc zaczęłam pisać bloga, aby pozycjonował stronę w wyszukiwarce i przyciągnął klientów. Nie byłam pewna, czy to chwyci w moim przypadku, ale wiedza PR-owa, content marketingowa i w zakresie budowania wizerunku eksperta podpowiadały mi, że powinnam spróbować.  

W moim przypadku zdecydowanie było warto. Dla przyjemności pisania też było warto. Gdybym mogła robić tylko to i zarabiać tylko na pisaniu, nie miałabym nic przeciwko, aby każdego dnia tylko pisać o komunikacji wewnętrznej! Nie wiem tylko, czy to jest normalne, więc zostawmy to. 

Skąd wziąć tematy na bloga?
Są dni, kiedy myślę sobie, że już wszystko napisałam, nic więcej nie wiem i to już koniec. Pustka w głowie, zero tematów. A potem nagle przychodzą dni, kiedy sypię tematami, jak z rękawa. Jest ich tyle, że muszę je zapisać, aby żadnego nie zgubić. Podobnie jest z pisaniem. Czasami mam taką wenę, że w 30 minut powstaje dobry, pełny wpis. Nie ma reguły. To raczej kwestia stanu umysłu. Zmęczenie szkoleniami i realizowanymi projektami niestety nie pomaga. Ale liczne podróże pociągami i owszem. 

Czy pisanie bloga jest trudne?
Pisanie bloga dla osoby, która lubi pisać, nie jest trudne, ale na pewno jest czasochłonne. Mimo że pisze mi się szybko, potem przychodzi jeszcze sczytywanie, poprawianie, korekta i publikowanie – każdy z tych etapów zajmuje trochę czasu. A potem jeszcze promocja wpisów. Zawsze, gdy pytacie mnie o prowadzenie bloga, odpowiadam, że jest dla mnie jak dodatkowy klient, któremu nie wystawiam faktury co miesiąc. Sporo z nim roboty. I ważna jest regularność, sumienność i szczerość. Wiedza i jej stałe poszerzanie również. Po 5 latach widzę jednak, że blogowanie nawet mi wychodzi. A z fakturami też jest dobrze. 

Czy na blogu można zarobić?
No właśnie. Czy na blogu można zarobić? Takie pytanie też czasami mi zadajecie. Można i to nawet sporo. Moi klienci to zazwyczaj wcześniejsi czytelnicy bloga. Najpierw trafili na bloga, sami go wyguglali, inna osoba poleciła im go lub widzieli jego reklamę. Zdarza się, że odbieram telefon od np. dyrektor HR, która mówi, że przeczytała moje wpisy i chce mnie zaprosić do współpracy. Więc jeśli moi czytelnicy są z bloga, to wniosek, że można na blogu zarobić.

Kilka razy miałam też okazję (choć akurat o ten rodzaj współpracy specjalnie nie zabiegam) wystawić fakturę tylko za to, że mam bloga i posłużył on do promocji innych treści (wciąż merytorycznych, bo tylko takie mnie interesują). Nawet jeśli wybrany wpis powstaje we współpracy z inną firmą, wciąż jest o komunikacji wewnętrznej i musi nieść wartość dla Was, więc być może nawet nie zdawaliście sobie sprawy z tego, że był opłacony (było ich kilka i zawsze na dole wpisu była adnotacja o takiej współpracy).

5 lat blogowania
Co dalej z blogiem po 5 latach? Rewolucji nie planuję. Dalej będziecie mogli znaleźć tu merytoryczne wpisy i wywiady z Wami (dajcie znać, jeśli zrealizowaliście ciekawy projekt – chętnie o Was napiszę). W 2020 r. pojawi się jednak nowość, a właściwie już została odpalona. W końcu to zrobiłam! Mój blog będzie dostępny także po angielsku. Nie wiem jeszcze, jak wcisnę pisanie po angielsku do kalendarza i skąd wezmę dodatkową porcję odwagi na te działania, ale blog jest już gotowy. Znajdziecie go tutaj na beedifferent.space. Nazywa się Behind the IC scenes. Życzcie mi wytrwałości w pisaniu i pierwszych czytelników. Znowu zaczynam od zera. I znowu się stresuję.

******

Sprawdźcie też:
Facebooka bloga i LinkedIn (zapraszam do sieci kontaktów)
szkolenia otwarte z komunikacji wewnętrznej
• newsletter – raz w miesiącu z nowymi wpisami (zapisy – prawa kolumna bloga)

Grafika: Przecinek.com